Popularna „zgaga” to dolegliwość częsta i mało przyjemna. Inhibitory pompy protonowej to coraz popularniejszy sposób na tego typu dolegliwości. Jest spora grupa osób, których problem jest na tyle poważny, że muszą przewlekle stosować leki z grupy inhibitorów pompy protonowej. Leki te są bardzo dobrze przebadane i uznawane za bezpieczne, jednak coraz częściej mówi się o ich niekorzystnym wpływie na mikroflorę jelit, co z kolei zwiększa ryzyko wystąpienia infekcji jelit czy innych chorób związanych z jelitami np. zespół jelita drażliwego. Może warto rozważyć czy zawsze te leki są potrzebne?
Inhibitory popy protonowej – co to jest?
Jest to grupa leków stosowanych w chorobach górnego odcinka przewodu pokarmowego. Wspomniana zgaga to objaw, który świadczy o nieprawidłowej ilości kwasu wydzielanego przez żołądek i (lub) nieprawidłowym działaniu zwieracza wpustu żołądka. Leków na zgagę jest wiele. Niektóre bez recepty, mające przynieść krótkotrwałą ulgę. Inne nastawione na działanie długofalowe mają za zadanie hamować wytwarzanie kwasu solnego przez pompę protonową, która znajduje się w błonie śluzowej żołądka. Stosowanie inhibitorów pompy protonowej uznaje się za bezpieczne, ale coraz częściej naukowcy zwracają uwagę, że do listy objawów niepożądanych powinno dodać się negatywny wpływ na mikroflorę (mikrobiotę) jelit.
Znalazłam między innymi taką opinię lekarza na portalu gastrologia.mp.pl:
Ostatnio więcej uwagi zwraca się na fakt, że przy długotrwałym leczeniu IPP może dochodzić do zmiany składu flory bakteryjnej jelit, a to może sprzyjać takim chorobom, jak zespół jelita drażliwego, zespół rozrostu flory bakteryjnej czy niektórym infekcyjnym chorobom jelit u osób szczególnie narażonych.
Co to może oznaczać w praktyce?
Inhibitory pompy protonowej a mikroflora jelit – wpływ i skutki
W 2014 roku Amerykanie wypełniony ponad 170 milionów recept na blokery kwasowe grupy inhibitorów pompy protonowej (IPP) w leczeniu chorób żołądka- w tym niestrawność, choroby wrzodowej i refluksu żołądkowego.
Pomimo ich opinii jako leki bezpieczne nawet przy długotrwałym stosowaniu warto przyjrzeć się wynikom badań, które pokazują, że mogą one zmieniać mikroflorę jelit i z tego powodu zwiększyć ryzyko niebezpiecznych infekcji jelitowych.
Poniżej możecie przeczytać tekst, który pojawił się na stronie Scientific American gdzie przeanalizowano wyniki tych badań.
Aby dowiedzieć się, dlaczego ludzie, którzy biorą IPP są bardziej narażeni na zakażenie jelit, naukowcy z Uniwersytetu w Groningen i Maastricht University Medical Center w Holandii, a także Broad Institute of Harvard University i Massachusetts Institute of Technology, zbadali DNA bakterii jelitowych w grupie 1 815 osób. Okazało się, że osoby przyjmujące IPP mają zdecydowanie mniejszą różnorodność bakterii niż osoby nie przyjmujące tych leków.
Naukowcy, którzy opublikowali swoje wyniki w czasopiśmie Gut, dowiedli że te różnice istnieją nawet wtedy, gdy użytkownicy PPI nie cierpią na dolegliwości ze strony układu pokarmowego, co sugeruje, że różnice były spowodowane przez leki, a nie przez samą chorobę.
Naukowcy z Kings College w Londynie, Cornell University i Columbia University uzyskali podobne rezultaty w podobnych badaniach, gdzie analizowano bakterie jelitowe poszczególnych osób przed i po stosowaniu IPP przez okres 4-8 tygodni.
Dlaczego inhibitory pompy protonowej wpływają na mikroflorę?
Inhibitory pompy protonowej mogą ograniczyć różnorodność bakterii jelitowych ponieważ wpływają na ograniczenie kwasowości środowiska w jelitach. W ten sposób stają się ona bardziej podatne na niektóre drobnoustroje, co może prowadzić do infekcji – mówi Rinse Weersma, gastroenterologa na Uniwersytecie w Groningen. Leki mogą wywołać „zmianę mikrobiomu który tworzy niszę, gdzie Salmonella lub C. difficile może rosnąć.” – wyjaśnia.
Rola mikrobiomu (mikroflory) jelit we wchłanianiu wapnia, minerałów i witamin jest znana od wielu lat. To może wyjaśniać, dlaczego ludzie którzy przyjmują IPP są bardziej narażeni na niedobory i złamania kości. Czy to oznacza, że powinno się zrezygnować z tych leków? Absolutnie nie! Co więc można zrobić?
Rozsądek i dieta
Po pierwsze warto poszukać przyczyny problemów z nadmiernym wydzielaniem kwasu żołądkowego czy niesprawnego działania wpustu żołądka. Problemów tych nie powinno się lekceważyć gdyż nieleczone mogą doprowadzić do rozwoju poważnych chorób, łącznie z nowotworowymi. Jednakże walkę warto rozpocząć od diagnostyki (gastroskopia) oraz zmiany diety. Od pewnego czasu wiadomo jest, że przyczyną wrzodów żołądka czy zapalenia żołądka jest bakteria Helicobacter pylori. Zwykle w celu jej zwalczenia stosuje się antybiotykoterapię, ale niestety zauważono, że wykazuje ona coraz większą odporność na działanie antybiotyków. Jeśli lekarz zaleci IPP należy oczywiście je przyjmować, ale równolegle postarać się przejść na dietę przyjaźniejszą dla żołądka i mikroflory jelit. „Powinien być ciągły dialog między lekarzem a pacjentem przyjmującym IPP”, mówi Joel Heidelbaugh, lekarz rodziny na Uniwersytecie Michigan, który bada problem nadużywania tych leków. „Istnieją tysiące pacjentów, którzy przyjmują je cały czas, mimo, że nie jest to konieczne.”
W przypadku nieprawidłowego działania wpustu żołądka warto udać się na terapię manualną. Sama skorzystałam z tej metody i (przyznam ku mojemu zaskoczeniu) odniosła rewelacyjny skutek – zgaga wraca teraz tylko kiedy na prawdę za dużo i niezdrowo zjem, a wcześniej była moją stałą towarzyszką.
terapia manualna czyli osteopatia ? artykuł niezły, ale i tak zbyt łaskawy dla IPP osobiście uważam, że IPP to koszmarne lekarstwa które mają same efekty uboczne.
Dziękuję za opinię:) IPP oceniam dość krytycznie, bo są nadużywane. Jednak czasami, doraźnie, w konkretnych przypadkach mogą pomóc. Staram się nie wydawać zbyt radykalnych osądów bo wiem, że każdy przypadek jest indywidualny i warto rozważyć różne opcje:)